fot. Wierzyca Pelplin

Wierzyca Pelplin wraca do IV ligi. „Nie żałowałem tej decyzji ani przez chwilę”

Nie było niespodzianek w rozgrywkach Klasy Okręgowej "Keeza" gr. 2. W sezonie 2023/24 do IV ligi wrócili spadkowicze: Bytovia Bytów, Czarni Pruszcz Gdański i Wierzyca Decka Pelplin. Z przedstawicielami – prezesami dwóch pierwszych klubów już rozmawialiśmy o minionych rozgrywkach, czas na Mariusza Paluchowskiego, szefa Wierzycy Pelplin, triumfatora rozgrywek, w których rywalizacja była najbardziej zacięta.


Czy awans, jako spadkowicza z IV ligi, był Waszym celem przed sezonem?

- Bez dwóch zdań. Nie będę owijał w bawełnę, taki właśnie był cel i taką przyjęliśmy strategię - awans w ciągu jednego sezonu, z 1. miejsca, bez baraży i dodatkowego przedłużania rozgrywek.

W drugiej grupie klasy okręgowej rywalizacja była najbardziej zacięta ze wszystkich trzech „okręgówek”.

- Rywalizacja o mistrzostwo ligi tak naprawdę dotyczyła tylko trzech pierwszych drużyn, a na samym finiszu w zasadzie dwóch: Wierzycy i Kolejarza Chojnice. Pozostałe zespoły w walce o awans nie miały najmniejszych szans. Borowiak Czersk, który zajął czwarte miejsce z jedenastoma punktami straty do trzeciego miejsca w tabeli (Wietcisa Skarszewy) miał aż 20 punktową stratą do pierwszej Wierzycy. To pokazuje dysproporcję pomiędzy pierwszą trójką, a pozostałymi drużynami.

Dlaczego przegraliście walkowerem 0-3 z Kolejarzem Chojnice na wyjeździe? Co tam się stało?

- To był mecz 1. kolejki sezonu. Na boisku to spotkanie wygraliśmy gładko 4-0. Pod koniec meczu zrobiliśmy zmianę i za młodzieżowca Filipa Rzepkę wszedł Jakub Czochór, który jeszcze miesiąc wcześniej miał status młodzieżowca, ale z rozpoczęciem nowego sezonu, według przepisów młodzieżowcem już nie był. Trener zmianę zainicjował, kierownik wypisał i stało się nieszczęście. Minutę później, już wiedzieliśmy, że popełniliśmy błąd i natychmiast na boisko wszedł kolejny młodzieżowiec, ale było już za późno - regulamin jest równy dla wszystkich, a za gapiostwo trzeba płacić i w konsekwencji przegraliśmy przez zasłużony walkower. Szczęście w nieszczęściu, że to stało się w 1. kolejce i nie wpłynęło demotywująco na drużynę, która w kolejnym meczu pokonała u siebie Wietcisę Skarszewy 4-0.

Czy po spadku z IV ligi w sezonie 2022/23 było dużo zmian w klubie i drużynie?

- Ważna zmiana nastąpiła też na stanowisku trenerskim: Jarosława Kotasa zastąpił Andrzej Borys i jako grający asystent Rafał Siemaszko. Wszyscy zawodnicy na których nam zależało, zostali na sezon 2023/24. Ponadto doszli obrońcy Paweł Rogoz, Sebastian Tomczuk, pomocnicy Marcus da Silva , Michał Goliński, Sergiy Shabanov i młodzieżowiec Szymon Manuszewski. W przerwie zimowej straciliśmy obu bramkarzy - młodzieżowca Miłosza Lewandowskiego (Arka Gdynia skróciła wypożyczenie) i Mateusza Polakowskiego, który złamał rękę. Szybko jednak udało nam się te straty zniwelować. Do drużyny dołączyli bramkarze Michał Molenda i Dawid Pelcer. Pozyskaliśmy również z KP Starogard obrońcę Damiana Garbacika i z niższej ligi kolejnego młodzieżowca Bartosza Jabłonkę.

Jakie są najważniejsze postaci drużyny Wierzycy Pelplin?

- Drużynę, która wywalczyła awans do IV ligi określiłbym jako doświadczoną. Nie chciałbym dzielić zawodników na ważnych i mniej ważnych, każdy wychodząc na boisko dawał z siebie wszystko. Wiadomo, że doświadczenie Marcusa da Silvy, jego umiejętności indywidualne i spokój dawały nam dużo pewności, podobnie było z Rafałem Siemaszko. Z kolei osoba Michała Golińskiego, zawodnika młodego ale już z przeszłością ekstraklasową, gwarantowała jakość i wysoki poziom gry. Trzech zawodników - nawet najlepszych - nie wygra meczu, a co dopiero całego sezonu. Do tego potrzebna jest drużyna. My taką zbudowaliśmy i dzięki zaangażowaniu trenerów i wszystkich zawodników po ostatniej kolejce mogliśmy cieszyć się z awansu.

Wspomniał pan o zmianie na stanowisku trenera.

- Nie żałowałem ani przez chwilę tej decyzji. Andrzej Borys i Rafał Siemaszko to był dobry wybór. Malkontenci zawsze będą narzekać i takie głosy do mnie docierały, że awans powinniśmy wywalczyć kilka kolejek wcześniej, że nie powinniśmy stracić żadnego punktu itd. Tak to w sporcie nie działa, nikt się przed nami nie położy żeby za darmo oddać punkty. Jest przeciwnie, wszyscy dodatkowo się mobilizują żeby urwać punkty liderowi i sprawić niespodziankę. Na każdym szczeblu rozgrywek i we wszystkich ligach świata często się zdarza, że drużyna teoretycznie lepsza i dużo silniejsza gubi punkty ze słabszymi i to jest piękno tego sportu.

Jak wyglądacie ze szkoleniem młodzieży?

- Mamy kilka drużyn na różnych szczeblach rozgrywek juniorskich, ale są to głównie roczniki młodsze, za kilka lat mam nadzieję że zawodnicy z tych drużyn będą tworzyć podstawy drużyny seniorskiej.

Jak dziś funkcjonuje Wasz klub?

- Jak większość klubów na tym szczeblu opieramy się na dotacjach z miasta i wpłatach sponsorskich. Nie będę się rozwodził na temat organizacji i zarządzania klubem, bo pewnie i tak będzie trudno w to uwierzyć, że tylko trzy osoby zajmują się całą organizacją i klubem Wierzyca Pelplin – mam na myśli zarówno drużynę seniorską jak i wszystkie drużyn juniorskie.

Cele na sezon 2024/25? Utrzymanie czy coś więcej?

- Najbliższym naszym celem jest zbudować drużynę na IV ligę, jesteśmy w trakcie konstruowania składu. Chcemy grać jak najlepiej i wygrywać ile się da. Wiemy, że to będzie bardzo mocna liga. Jest kilka drużyn, które już mają mocne kadrowo drużyny i jeszcze próbują wzmocnić składy. Nie będzie nam łatwo. Tak jak często powtarzam, jesienią gra się o punkty, a wiosną o miejsce w tabeli, więc my będziemy się starać, aby jak najwięcej tych punktów jesienią ugrać, a w przerwie zimowej zobaczymy, które da nam to miejsce i jaką strategię przyjąć na wiosnę.

Proszę sprostować (albo i nie) legendy, które dotarły nawet do Trójmiasta, że płacicie spore środki jak na ten szczebel rozgrywek.

- Finansowanie zawodników to zawsze temat, który rozgrzewa głowy nawet tych, którzy na co dzień piłką się nie interesują. Są kluby które twierdzą, że płacą dużo zawodnikom, są tacy którzy próbują przekonać, że wszyscy grają u nich za darmo. I niech tak zostanie. My ustalamy stypendia zawodnikom w wysokości, na którą aktualnie nas stać.