fot. Marcin Matysiak / Patryk Kamola / Kacper Tułowiecki
Poznajmy się bliżej #8
Bramkarz. Można powiedzieć, że od niego na boisku wszystko się zaczyna oraz wszystko się kończy. Każdy, kto zdecyduje się strzec bramki swojej drużyny musi mieć nerwy ze stali. Bohaterami ósmego odcinka #Poznajmy się bliżej są "jedynki" naszych trzecioligowców: Kacper Tułowiecki, Patryk Kamola oraz Marcin Matysiak.
Kacper Tułowiecki, fot. sportnakaszubach.pl
- Gruby na bramkę? Kiedy zadecydowałeś, że będziesz bronić dostępu do bramki?
- Kacper Tułowiecki: Z wagą nigdy problemów nie miałem, więc powody mojej gry na bramce są inne, choć trochę przypadkowe. W juniorach zaczynałem w polu, jednak brakowało nam jednego bramkarza. Czasem na treningach zdarzało mi się stawać na bramce i całkiem nieźle mi to wychodziło. Na jednym z obozów trener Szutowicz zaproponował żebym został bramkarzem na stałe i długo się nie zastanawiałem.
- Marcin Matysiak: Może coś w tym jest. Jak byłem młody, miało się kilka kilo więcej, ale czy gruby na bramkę... W moim przypadku raczej nie. Jakoś od zawsze stałem na bramce i nikt mnie do tego nie zmuszał, czy to na podwórku pomiędzy drzewami, czy to na boiskach asfaltowych. Może też dlatego, że moja gra nogami nie była (dalej nie jest) najlepsza i w polu jakoś nie szło za dobrze.
- Patryk Kamola: Od pierwszego treningu liczyło się tylko i wyłącznie, aby stanąć między słupkami.
- Interwencja, po której poczułeś się jak Loris Karius w finale Ligi Mistrzów Real - Liverpool.
- Kacper Tułowiecki: Zdecydowanie najbardziej komiczną bramkę puściłem grając w Bałtyku Gdynia. Graliśmy w III lidze na wyjeździe z rezerwami Lechii. Mecz był o godzinie 11.00 w okresie letnim, w pełnym słońcu. Na początku drugiej połowy zawodnik Lechii chciał dośrodkować, ale kopnął piłkę bardzo wysoko. Wszyscy myśleli, że już po akcji i piłka wypadnie za boisko. Ja stałem na linii, ale piłka totalnie zniknęła mi w słońcu. Myślałem jednak, że spadnie na górną siatkę. Spadła jednak tuż za moimi plecami, odbiła się i wpadła do bramki. Wyglądało to naprawdę komicznie. Na szczęście wyciągnęliśmy wynik na 2:1. Po meczu więc śmiałem się z tej sytuacji i wiedziałem już, że tą najgorsza "szmatę" mam już za sobą, bo takie bramki zwyczajnie się nie zdarzają. Wideo na pewno jest gdzieś do znalezienia, bo znajomi czasem chcąc się pośmiać pokazują mi tą bramkę.
- Marcin Matysiak: Był to mecz z Dopiewem. Wynik 2:2. Obie bramki moje. Pierwsza przeleciała mi pod nogą podczas rozgrywania. Drugiej już nie pamiętam... Zwieńczeniem meczu było przyjęcie na 3-4 m, ratowałem się i przeciwnik skasowany. Czerwona kartka, załamany idę do szatni. Brak zmian w naszym zespole i do bramki wchodzi Janek Bednarek. Gra mecz życia. Dwie świetne interwencje i remisujemy. Dlaczego akurat ten mecz? Graliśmy w środę, a w sobotę miałem debiutować na ławce w ekstraklasie. Okazało się, że kartka nie przechodzi do ligi wyżej i koniec końców byłem na tej ławce, ale po meczu w szatni nie było za wesoło w mojej głowie.
- Patryk Kamola: Kotwica Kołobrzeg - Okocimski Brzesko 2:2. Zawiniłem przy dwóch bramkach. Pierwsza bramka bezpośrednio z rzutu wolnego. Chciałem złapać piłkę a wyszło tak, że piłka znalazła się w siatce. Druga bramka to źle obliczone dośrodkowanie i niepotrzebne wyjście. Konsekwencja to uderzenie piłki głową przez napastnika nade mną i bramka. Najgorszy moment w mojej przygodzie z piłką. Po tym meczu dostałem 3 dni wolnego, żeby wrócić do domu rodzinnego w Gdyni i odpocząć.
- Interwencja, po której czułeś się jak Jerzy Dudek w dogrywce w finale Ligi Mistrzów Milan – Liverpool.
- Kacper Tułowiecki: Może to dziwne, ale nie mam takiej interwencji. Żadna konkretna nie przychodzi mi do głowy. Mam kilka takich w głowie, ale zazwyczaj jest tak, że ta, która na boisku wydaję mi się super, to potem oglądając wideo stwierdzam, że w sumie była łatwa. Z kolei te, które na meczu wydają się czasem proste, dopiero później doceniam oglądając i zastanawiam się, jakim cudem to obroniłem.
- Marcin Matysiak: Ciężka sprawa... Nie rozpamiętuję zbyt długo meczów, ale na pewno fajne były i dalej są mecze, w których obroni się karnego. Przypomina mi się mecz z KKS Kalisz, pierwszy po kontuzji zerwania więzadeł krzyżowych. Było kilka fajnych interwencji, następnie rzut karny złapany w zęby. Wygraliśmy 2:1. Bardzo fajny okres, dobra atmosfera itp. Do tego doszło wydarzenie po meczu... Oświadczyłem się mojej przyszłej żonie Karoli.
- Patryk Kamola: Trochę tego było, ale tak zupełnie poważnie to myślę, że interwencja z meczu Sokół Kleczew - GKS Przodkowo 2:1. Bodajże przy stanie 0:0 strzał z pola karnego, byłem bardzo zasłonięty, rzuciłem się w „ciemno” i udało się obronić strzał lecący, myślę, że w okienko bramki. Do dzisiaj nie wiem, jak to obroniłem.
- Żałuję, że…
- Kacper Tułowiecki: Nie mam poczucia, że nie wykorzystałem swojej szansy, choć na pewno było kilka momentów czy meczów, po których mogłem pójść w inną stronę. Jednak lubię bronić i cieszę się, że mogę to robić, nie ważne na jakim poziomie.
- Marcin Matysiak: Życie jest tylko jedno. Nie ma czego żałować. Mogę śmiało stanąć przed lustrem i powiedzieć sobie, źe zawsze dawałem z siebie wszystko na treningach. Życzę każdemu młodemu zawodnikowi, żeby był w takim miejscu jak ja, bo nie każdemu zdarza się być w ekstraklasie, trenować z chłopakami i w miejscach, które niektórzy mogą zobaczyć jedynie w telewizji i internecie.
Patryk Kamola, fot. sportnakaszubach.pl
- Patryk Kamola: Raczej nie żałuje niczego. Trochę byłem na ławce w I lidze, coś tam zagrałem w II lidze. Mam nawet na koncie bramkę w III lidze wieęc myślę, że tak po prostu musiało być i jestem gdzie jestem.
- Które interwencje sprawiają Ci najwięcej radości?
- Kacper Tułowiecki: Na pewno te w kluczowych momentach, np. w końcówce meczu przy stykowym wyniku. Nikt nie pamięta interwencji przy wyniku 3:0, albo gdzieś na początku meczu ze słabym zespołem. Nawet proste interwencje ale ważne, w ciężkich meczach dają najwięcej frajdy.
- Marcin Matysiak: Moze zabrzmi to trochę dziwnie, ale lubię sytuacje, kiedy przeciwnik jest skasowany, a piłka jest w moich rękach bądź jest finalnie udana interwencja.
- Patryk Kamola: Myślę, że te najprostsze lub wyjścia do dośrodkowań. One budują pewność siebie.
- Wymień piątkę aktualnie najlepszych bramkarzy na świecie.
- Kacper Tułowiecki: Wymienię czterech bo z piątym miałbym duży problem - Oblak, ter Stegen, Neuer, Alisson.
- Marcin Matysiak: Bardzo trudne pytanie. Prawdę mówiąc, to nie jestem wielkim fanem piłki nożnej. Nie oglądam zbyt dużo meczów. Wolę bardziej analizować ich grę pod kątem szkoleniowym. Także ciężko mi odpowiedzieć na to pytanie. Znam nazwiska, mniej więcej wiem, jak bronią, ale top 5 nie wymienię.
- Patryk Kamola: Alisson, Alisson, Alisson, Alisson, Oblak.
- Co cię wkurza w piłce nożnej?
- Kacper Tułowiecki: Ciężkie pytanie, bo mało jest takich rzeczy. Może to, że istnieje pewna sieć układów, powiązań, ale to szeroki temat.
Marcin Matysiak, fot. trojmiasto.pl
- Marcin Matysiak: . Odniosę się jedynie do polskich piłkarzy. Krótko i na temat. Są bardzo leniwi, dlatego poziom polskiej piłki jest, jaki jest.
- Patryk Kamola: Tylko i wyłącznie moment, w którym popełnię błąd i drużyna przegrywa przez to mecz. Aaa no i bieganie, tego nienawidzę.
- Najważniejszy mecz, który rozegrałeś. Już za Tobą? Jeśli przed Tobą, to na co jeszcze liczysz w swojej karierze.
- Kacper Tułowiecki: Do tej pory na pewno najważniejszymi meczami były te barażowe Olimpia Elbląg - Motor Lublin o awans do II ligi. Zwłaszcza ten pierwszy na stadionie w Lublinie przy 9 tys. kibiców. Piękny stadion, fajna atmosfera, dużo kibiców, duża stawka i wygrana 1-0. Zdecydowanie to mój ulubiony mecz. Myślę jednak, że jeszcze takie mecze się trafią.
- Marcin Matysiak: Dla mnie nie ma ważnych i ważniejszych meczów. Do każdego podchodzę tak samo. Takie samo skupienie, takie samo przygotowanie, lekki stresik i jazda z nimi. Ale jakbym miał wymienić jeden, to na pewno debiut na ławce w ekstraklasie w Lechu. Co prawda nie zagrałem, ale przeżycie niesamowite. Kilkanaście tysięcy ludzi na trybunach, a ja na tej murawie. Ogromne przeżycie... Adrenalina przez całe 90 minut, polecam każdemu.
- Patryk Kamola: Myślę, że debiut w II lidze w Brzesku z Okocimskim 1:1 (Kotwica). Miałem trochę kłopotów życiowych, a wyszedłem na ten mecz i uważam, że byłem najlepszy na placu.
- Co po rozbracie z piłką? Planujesz zostać przy piłce nożnej? Chcesz być trenerem bramkarzy? Czy może celujesz w inną dziedzinę życia?
- Kacper Tułowiecki: Mam kilka pomysłów, jednak wiem że życie piszę różne scenariusze i nie ma co za daleko wybiegać z planami. Liczę że jeszcze kilka lat pogram. Chodzą po głowie myśli zarówno o byciu trenerem, trenerem bramkarzy ale mam też pomysły nie związane z piłką. Zobaczymy jak to się wszystko potoczy.
- Marcin Matysiak: Po zakończeniu przygody na pewno zostanę przy sporcie. W jakiej formie, to się okaże. Jara mnie praca jako trenera bramkarzy, ale też wielką frajdę i dużo satysfakcji sprawia mi praca z dziećmi. Aktualnie oprócz grania prowadzę zajęcia ogólnorozwojowe w przedszkolach oraz coś, co może zaciekawić wielu zawodników - naprawiam buty piłkarskie. Zapraszam do odwiedzenia mojej strony na Facebook - Szewc Piłkarski. Żadnej pracy się nie boję, także powinno być dobrze.
- Patryk Kamola: Póki co, współpracuje z Łukaszem Kowalskim (Gryf Wejherowo) i prowadzę zajęcia sportowe w przedszkolach i trenuję bramkarzy w jednej z trójmiejskich akademii. Myślę, że to mój kierunek i zostanę na pewno przy piłce.