fot. poznajmysieblizej2 art.jpg
Poznajmy się bliżej #2
Przedstawiamy kolejną odsłonę "Poznajmy się bliżej". Tym razem z naszymi pytaniami zmierzyli się sędziowie III ligi. Jakie mają marzenia? Na kim wzorują się sędziowie, którzy powoli pukają bo szczebla centralnego?
W województwie pomorskim mamy wielu utalentowanych sędziów. Trzech z nich zostało naszymi bohaterami drugiego odcinaka "Poznajmy się bliżej" są to: Kamil Rybiński, Łukasz Buda oraz Mateusz Bieszke.
fot. www.baltyk.gdynia.pl
- Jak zaczęła się twoja przygoda z piłką nożną?
- Kamil Rybiński (Kolegium Sędziów Pomorskiego ZPN): Miłość do sportu, a przede wszystkim do piłki nożnej, zaszczepił we mnie mój tata, który w przeszłości sam był zawodnikiem, a w późniejszych latach sędzią piłkarskim. Pamiętam jak dziś, jak przy końcu swojej przygody z gwizdkiem zabierał mnie ze sobą na mecze i jako mały chłopak biegałem z chorągiewką po linii bocznej boiska. Wtedy jeszcze nie widziałem, że pójdę w jego ślady i sam zostanę sędzią piłkarskim. W trakcie studiów zapisałem się na kurs organizowany przez Pomorski Związek Piłki Nożnej i tak zaczęła się moja przygoda z gwizdkiem, która trwa do dnia dzisiejszego.
- Twój pierwszy mecz z gwizdkiem?
- Pierwszy mecz, a w zasadzie trzy pierwsze mecze, odbyły się w Gdyni. Były to mecze juniorów na obiektach przy ul. Olimpijskiej. Pamiętam ten dzień do dziś, ponieważ było wtedy bardzo upalnie i duszno. Po każdym meczu schodziłem do szatni pod zimny prysznic. Wtedy jeszcze jako młody, początkujący sędzia byłem w posiadaniu jednego kompletu sędziowskiego, który był w kolorze czarnym, co dodatkowo potęgowało odczucie gorąca. Jednak do dziś jest to mój ulubiony kolor stroju sędziowskiego.
- Na meczu nie brakuje nerwowych sytuacji. Jak radzisz sobie w stresowych momentach?
- Sytuacje stresowe są nieodzownym elementem naszego rzemiosła, jednak z upływem lat i zdobywanym doświadczeniem wyrobiłem pewne sposoby na to, aby właśnie w takich sytuacjach sobie radzić. Po pierwsze zawsze do każdych zawodów staram się być jak najlepiej przygotowanym pod względem fizycznym. Daje mi to pewność, że przez całe zawody będę w stanie nadążać za tempem rozgrywanych akcji. Po drugie przygotowanie merytoryczne. Oglądam i analizuję różne sytuacje boiskowe, a także wyciągam wnioski z zawodów już przeprowadzonych. Dodatkowo w głowie układam sobie jak przeprowadzę najbliższe zawody. Po trzecie to przygotowanie psychiczne. Staram się przed zawodami odpowiednio zrelaksować słuchając ulubionej muzyki, czy spotkać się w gronie przyjaciół.
fot. www.baltyk.gdynia.pl
- Czy masz wśród sędziów (polskich i międzynarodowych) swojego idola? Kogoś kogo szczególnie podpatrujesz? Kto to jest i czemu on?
- Moim pierwszym wzorem do naśladowania był portugalski arbiter Pedro Proença. Bardzo podobała mi się elegancja i styl z jakim sędziował. Mam tu na myśli wskazania, mowę ciała, sposób poruszania się po boisku, a także spokój i opanowanie. Obecnie obserwuję czołowych sędziów w Europie i staram się wplatać pewne rzeczy do swojego arbitrażu.
- Jakie jest twoje największe marzenie związane z sędziowaniem?
- Na chwilę obecną moim największym marzeniem jest po prostu wyjść na boisko i zacząć sędziować. A tak już na poważnie, to największym marzeniem byłoby zostanie sędzią międzynarodowym i udział w jakimś wielkim turnieju typu Mistrzostwa Świata, Europy.
- Jeżeli miałbyś możliwość zmiany przepisów sędziowskich, który byś zmienił?
- Ostatnio wprowadzone zmiany sprawiły, że przepisy gry stały się bardziej przejrzyste, nawet jeżeli chodzi o zagranie piłki ręką. Uważam, że dobrym kierunkiem byłoby dalsze modyfikowanie tego zapisu, aby w jak najmniejszym stopniu budził kontrowersje.
fot. www.arka.gdynia.pl
- Jak zaczęła się twoja przygoda z piłką nożną?
- Łukasz Buda (Kolegium Sędziów Pomorskiego ZPN) : Pasję do piłki na pewno odziedziczyłem po ojcu. To on zaprowadził mnie na pierwsze treningi. Było to nie lada poświęcenie, ponieważ treningi jedynej grupy, która przyjęła mnie w tak młodym wieku odbywały się w sobotę o 7:30.
- Twój pierwszy mecz z gwizdkiem?
- Pierwsze zawody z gwizdkiem to na pewno rozgrywki juniorskie, ale prawdziwe wyzwanie czekało mnie chyba w piątych czy szóstych zawodach gdzie pojechałem na pierwsze seniorskie zawody. B klasa w jednej z kaszubskich miejscowości. Tego meczu na pewno nie zapomnę … Byłem pierwszą osobą na obiekcie a na drugą przyszło mi trochę poczekać
- Na meczu nie brakuje nerwowych sytuacji. Jak radzisz sobie w stresowych momentach?
- Stres towarzyszy mi raczej przed meczem, kiedy przyjeżdżam na stadion, dokonuje przedmeczowej inspekcji boiska czy też odprawy z kierownikami. W momencie pierwszego gwizdka jestem już na tyle skoncentrowany na ocenie zdarzeń boiskowych, że wszystkie inne czynniki schodzą na drugi plan. Co do sytuacji nerwowych, jest ich mnóstwo, a do każdej trzeba podejść inaczej. Czasami trzeba być zrównoważonym i spokojnym a w innej sytuacji w sposób zdecydowany zareagować i uprzedzić „zagotowanych” zawodników.
- Czy masz wśród sędziów (polskich i międzynarodowych) swojego idola? Kogoś kogo szczególnie podpatrujesz? Kto to jest i czemu on?
- Wzoruję się głównie na Polskich sędziach. Uważam, że naprawdę jesteśmy w czołówce Europy pod względem sędziowania. Poza Szymonem Marciniakiem u którego można podpatrywać praktycznie każdy aspekt sędziowski lubię oglądać mecze Tomasza Kwiatkowskiego. Jego sposób zarządzania zawodnikami jest jedyny w swoim rodzaju.
- Jakie jest twoje największe marzenie związane z sędziowaniem?
- Na pewno oglądając różnego rodzaju mecze, czy to Polskiej Ekstraklasy czy zawody międzynarodowe zapala się lampka, że fajnie byłoby uczestniczyć w takim wydarzeniu. Sędziowanie jednak uczy pokory. Ważne, aby po skończonej przygodzie z sędziowaniem móc spojrzeć w lustro i powiedzieć, że zrobiłem wszystko co mogłem aby osiągnąć wyznaczone cele.
- Jeżeli miałbyś możliwość zmiany przepisów sędziowskich, który byś zmienił?
- Ja bym właśnie chciał, aby one się rzadziej zmieniały a ma to miejsce praktycznie co pół roku . O ile my jako sędziowie po przeczytaniu przepisów i obejrzeniu kilkunastu klipów jesteśmy w stanie zaadaptować się do nowych wytycznych to zawodnikom zajmuje to o wiele więcej czasu.
- Jak zaczęła się twoja przygoda z piłką nożną?
- Mateusz Bieszke (Kolegium Sędziów Pomorskiego ZPN): Piłka nożna u mnie jak i u całej mojej rodziny jest od zawsze. Od kiedy pamiętam weekendy zawsze były związane z piłką nożną. Jako dziecko jeździłem z dziadkiem na mecze żeńskiej drużyny Checzy, która grała w Ekstralidze kobiet. Następnie sam jako bramkarz występowałem w drużynach juniorskich Arki. Po ukończeniu szkoły średniej zrobiłem kurs trenerski i zostałem trenerem w drużynie Checzy, z którą wywalczyliśmy awans do I ligi i wtedy ze względów na wymogi formalne musiałem zrezygnować z pracy jako trener. Brakowało mi piłki i wtedy pojawił się pomysł pójścia na kurs sędziowski.
- Twój pierwszy mecz z gwizdkiem?
- Pierwszym meczem po kursie była A klasa jako sędzia asystent w Starzynie. Pierwsze zawody z gwizdkiem ... juniorzy w Wejherowie, Gryf grał z Iskrą Gdynia.
- Na meczu nie brakuje nerwowych sytuacji. Jak radzisz sobie w stresowych momentach?
- W tym aspekcie pomaga mi moja codzienna praca. Prowadzenie własnego biznesu i działanie w polityce to ciągle nerwowe sytuację, podejmowanie kluczowych decyzji. Oczywiście na boisku jest trochę inaczej, ale w tym aspekcie dużo pomogli mi moi mentorzy (Eugeniusz Bochan, Tomasz Góreczny, Dariusz Borucki i obecnie Tomasz Radkiewicz), którzy zawsze służą pomocą i radą z własnego doświadczenia, jak poradzić sobie w "ekstremalnych" sytuacjach na boisku.
fot. www.arka.gdynia.pl
- Czy masz wśród sędziów (polskich i międzynarodowych) swojego idola? Kogoś kogo szczególnie podpatrujesz? Kto to jest i czemu on?
- Nikt nie będzie drugim Colliną, ani Marciniakiem. Podpatruję wielu byłych i obecnych topowych sędziów. Każdy z nich ma lepsze i słabsze strony. Ja próbuję wybrać te najlepsze i dostosowywać je do swoich warunków i osobowości.
- Jakie jest twoje największe marzenie związane z sędziowaniem?
- Marzenie zamieniłem w cel i zawiesiłem poprzeczkę wysoko - finał Mistrzostw Świata.
- Jeżeli miałbyś możliwość zmiany przepisów sędziowskich, który byś zmienił?
- Zmienić bym nie zmieniał za dużo, ale bym doprecyzował niektóre rzeczy, żeby nie było problemu z interpretacją.