fot. Kacper Urbański, Polska - Włochy, Gdynia

Kacper Urbański – gdański talent w Italii

Wychowanek Lechii Gdańsk, Kacper Urbański dokładnie cztery lata temu w wieku 15 lat i 3 miesięcy został drugim najmłodszym piłkarzem w historii Ekstraklasy. Bardzo utalentowany piłkarz nieco ponad rok później wyjechał z całą rodziną do Bolonii, by tam rozwijać karierę. Dziś „Dolny” dojrzewa i zaczyna łapać coraz więcej minut we włoskiej Serie A, która jest jedną z najsilniejszych lig świata, a jego ciężka praca zaczyna przynosić efekty.


Rok 2019 był udany dla Lechii Gdańsk – zdobyła Puchar i Superpuchar Polski, a w lidze uplasowała się na trzecim miejscu. Jednak koniec tego roku dla Biało-Zielonych nie był najlepszy. Cztery lata temu - 21 grudnia 2019 r. Lechia Gdańsk wysoko uległa u siebie Rakowowi Częstochowa 0-3 w spotkaniu Ekstraklasy. Jedyny promyk nadziei na przyszłość zaświecił w 87. minucie tego spotkania, gdy ówczesny trener gdańszczan Piotr Stokowiec wpuścił na boisko Kacpra Urbańskiego. Zawodnik miał 15 lat, 3 miesiące i 14 dni – był wtedy drugim najmłodszym zawodnikiem w historii Ekstraklasy.

Urbański właściwie był skazany na piłkę, jego ojciec Przemek czarował bywalców stadionu przy Traugutta 29, gdy lechiści wydobywali się z A-klasowej otchłani. Oprócz ksywy „Vicente” (skrzydłowy w hiszpańskiej Valencii) na Urbańskiego seniora wołali „Dolny”, bo na wybrzeże przybył z Dolnego Śląska. Po ojcu pseudonim przejął Kacper.

Kontuzje nie pozwoliły Przemysławowi na zrobienie wielkiej kariery. Najwyżej zagrał na poziomie III ligi. Niemniej ziarno piłkarskie zostało zasiane. Są jeszcze zdjęcia małego Kacpra, gdy kopie piłkę prawie większą od niego w jednej z grup naborowych Lechii Gdańsk.

Pomocnik trenował później m.in. u Marka Zieńczuka i Tomasza Dawidowskiego, którzy z uznaniem mówili, że: „młody mógłby grać w roczniku 1978 u trenera Józefa Gładysza” - trudno o większy komplement w ustach wychowanków zasłużonego szkoleniowca. Urbański praktycznie przemknął przez rezerwy, po czym przejęła go pierwsza drużyna. W życiu trzeba mieć też trochę szczęścia, a na początkowym etapie kariery w Ekstraklasie Urbański go nie miał. Ledwo liga zaczęła grać w 2020 r., została zastopowana przez COVID. Zawodowcy wrócili do gry, ale dostali zakaz kontaktu z otoczeniem. Dwa gdańskie talenty – Jakub Kałuziński i Kacper Urbański cierpieli podwójnie – nie byli jeszcze tak mocni, żeby co tydzień grać na najwyższym szczeblu, a do rezerw czy juniorów nie mogli zostać puszczeni z uwagi na zbyt wielkie ryzyko zarażenia.

Kacper Urbański.jpg

U progu 2021 r. zapadła decyzja o wyjeździe do włoskiej Bolonii, a Lechia Gdańsk otrzymała za swego wychowanka pokaźną sumę. Różnie kibice i eksperci mówili o tym wyjeździe – jedni, że to słuszna decyzja i trzeba wyjeżdżać z Polski jak najszybciej, bo tramwaj z dobrej ligi zachodniej dwa razy nie przyjeżdża, drudzy, że za szybko, bo niespełna 17-letni młodzieniec, jeszcze nic w Polsce nie osiągnął – zagrał w Ekstraklasie ledwie pięć razy.     

Pomocnik wybrał drogę nie na skróty – we Włoszech istnieje swoista ścieżka wprowadzania młodego zawodnika do gry. Nie rzuca się go jak najszybciej na głęboką wodę do gry z dorosłymi, tylko na początek trzeba udowodnić swoją przydatność w Primaverze – to taka włoska Młoda Ekstraklasa.

Urbańscy dobrze przygotowali się do wyjazdu. Rodzina przeniosła się do Włoch w całości - mama, tata i młodszy brat Dominik, też obiecujący piłkarz. Kacper długo i starannie przygotowywał się do przenosin, m.in. uczył się języka włoskiego przez kilka miesięcy przed przeprowadzką. Środkowy pomocnik zadebiutował w Serie A w Bolonii pod koniec sezonu 2020/21 w wieku 16 lat i 8 miesięcy, co uczyniło go szóstym najmłodszym "stranieri" w historii i najmłodszym Polakiem grającym w pierwszej piątce lig (Anglia, Hiszpania, Niemcy, Włochy, Francja).

Kacper został dobrze wychowany, dlatego na pewno nie wszedł do szatni Bolonii z popularnego „buta”, ale z potrzebną do zrobienia kariery dozą pewności siebie. Starsi zawodnicy włoskiej drużyny aż pytali bramkarza Łukasza Skorupskiego co to za dzieciak. W tym czasie nie zniknął z piłkarskiego radaru skautów, w gronie największych światowych talentów umieścił go m.in. renomowany londyński dziennik „The Guardian”.

Poprzedni kontrakt wygasł wraz z końcem ubiegłego sezonu. Długo wydawało się, że Kacper Urbański zmieni otoczenie, mówiło się o krajach Beneluksu jako kolejnej destynacji. Ostatecznie został w Bolonii i właśnie zaczyna zbierać owoce cierpliwej pracy i pójścia drogą nie na skróty. W bieżącym sezonie sześć razy wchodził na boisko z ławki rezerwowych i nazbierał 65 minut gry w jednej z najlepszych lig świata, jaką jest Serie A. To ogromny postęp, bo w poprzednim sezonie nie udało się zagrać choćby minuty. A przecież 20 lat skończy dopiero we wrześniu. Całe życie przed nim i może być tylko lepiej.

- Nie boję się o tym mówić, że w ciągu kilku lat chcę grać w czołowym klubie Europy. Chcę zdobyć jak najwięcej minut, jestem gotów grać w pierwszym składzie Bolonii. Mam nadzieję, że w niedługim czasie będę też w reprezentacji Polski i udowodnię swoją wartość – powiedział niedawno w wywiadzie dla sport.pl.

Gracz Bolonii jest konsekwentnie powoływany do młodzieżowych reprezentacji Polski. W różnych kategoriach wiekowych wystąpił w 27 spotkaniach i strzelił w nich cztery gole. W wywiadach podkreśla, że decyzji o wyjeździe do Italii nie żałuje ani trochę. 

Kacper Urbański1.jpg